Czwarty z czterech artykułów blogowych w serii dokumentującej działania EFF w Europie. Dodatkowe posty można przeczytać tutaj: 

Technologia ma wspierać wolność, sprawiedliwość i innowację dla wszystkich ludzi świata – to jest misja EFF. Chociaż nasze działania zaprowadziły nas w najdalsze zakątki świata, w ostatnich latach pracowaliśmy nad rozszerzeniem działalności w Europie, budując zespół ds. polityki z kluczowymi kompetencjami w regionie i przenosząc nasze doświadczenie w dziedzinie rzecznictwa i technologii na europejską walkę o prawa cyfrowe.   

W tej serii postów przedstawimy czytelnikom poszczególnych graczy zaangażowanych w tę walkę oraz metody naszej pracy w Europie. Opiszemy też potencjalny wpływ wydarzeń w Europie na prawa cyfrowe na całym świecie.  

EFF a konkurencja  

Koncentracja rynkowa i monopolistyczna pozycja firm internetowych oraz dostawców dostępu do sieci wpływa na wiele kwestii, którymi zajmuje się EFF, w szczególności na innowacje, prywatność konsumentów, neutralność sieci oraz cenzurę na platformach cyfrowych. Od dawna powtarzamy: Przepisy antymonopolowe oraz przepisy dotyczące uczciwej konkurencji to potężne narzędzia, które mogą działać w dwie strony: albo umacniać pozycję rynkowych gigantów, albo rzeczywiście kwestionować dominację obecnych liderów i pobudzać innowacje oraz wybór korzystny dla użytkowników. Egzekwowanie prawa antymonopolowego musi uderzać tam, gdzie monopolistów naprawdę boli – czyli sprawiać, że antykonkurencyjne praktyki, takie jak nadużywanie dominującej pozycji przez wartych miliardy dolarów gigantów technologicznych, będą się wiązać z na tyle wysokimi kosztami, by wymusić realne zmiany.  

UE dała ostatnio jasny sygnał – era pobłażania dla Big Techu się kończy – i sięga po wszystkie dostępne narzędzia prawa antymonopolowego. Na przykład w ramach głośnego postępowania odwoławczego w 2022 roku unijny trybunał nałożył na Google rekordową grzywnę w wysokości ponad 4,13 miliarda euro za nadużywanie dominującej pozycji rynkowej polegające na zmuszaniu użytkowników systemu Android do korzystania z wyszukiwarki Google. Sprawa ta toczy się obecnie przed Trybunałem Sprawiedliwości. 

Wierzymy, że dzięki odpowiednim narzędziom i sprytnym zasadom konkurencji możliwe jest uzupełnienie egzekwowania przepisów antymonopolowych i zapewnienie, by firmy, które stają się zbyt rozbudowane i ociężałe, były zastępowane przez bardziej zwinnych, nowych konkurentów. Dobre zasady konkurencji powinny sprzyjać rozwojowi lepszych alternatyw chroniących prywatność użytkowników i wzmacniających ich samostanowienie technologiczne. Poza należytym egzekwowaniem istniejących przepisów, w Unii Europejskiej wymaga to także wprowadzenia nowych regulacji, które przeciwdziałają dominacji strażników dostępu, zanim dojdzie do powstania szkód. 

Akt o rynkach cyfrowych  

Akt o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act, DMA) okaże się prawdopodobnie jednym z najbardziej wpływowych aktów prawnych UE dotyczących technologii w historii. Jest skomplikowany, ale całościowe jego podejście polega na nałożeniu nowych wymogów i ograniczeń na internetowych „strażników dostępu”. Chodzi o największe platformy technologiczne, które kontrolują dostęp do rynków cyfrowych dla innych przedsiębiorstw. Projekt tych wymogów ma na celu obalenie barier, na jakie napotykają firmy, konkurując z gigantami technologicznymi. 

Przyjrzyjmy się niektórym przepisom zawartym w DMA. Skutecznie egzekwowany DMA ułatwi użytkownikom zmianę dostawcy usług, instalowanie aplikacji i sklepów z aplikacjami innych firm oraz zapewni im większą kontrolę nad domyślnymi ustawieniami na urządzeniach mobilnych. Użytkownicy nie będą już nakłaniani do pozostawania przy domyślnych ustawieniach wbudowanych w ich urządzenia i będą mogli, na przykład, wybrać własną domyślną przeglądarkę w systemie iOS firmy Apple. DMA reguluje również praktyki związane z gromadzeniem danych: strażnicy dostępu nie mogą już łączyć danych użytkowników z różnych źródeł ani automatycznie logować ich do nowych usług bez ich wyraźnej zgody. Muszą też zapewnić użytkownikom możliwość konkretnego wyboru. Model reklamowy „płać albo wyraź zgodę” (pay or consent), zaproponowany przez firmę Meta, prawdopodobnie nie spełni wymogów narzuconych przez ten akt.  

Pojawiły się także nowe wymogi dotyczące dostępu do danych i ich udostępniania, które mogą przynieść korzyści użytkownikom, na przykład prawo użytkowników końcowych do żądania skutecznego przenoszenia danych oraz dostęp do efektywnych narzędzi służących temu celowi. Jeden z rozdziałów tego aktu wymaga wręcz, by strażnicy dostępu – na żądanie – zapewnili interoperacyjność swoich systemów komunikacji między użytkownikami (takich jak WhatsApp) z systemami konkurencji. To wyjątkowy na skalę światową obowiązek ex ante w przepisach dotyczących konkurencji. W naszej organizacji wierzymy, że interoperacyjne platformy mogą napędzać samostanowienie technologiczne i bardziej otwarty Internet. Choć przenoszalność danych i interoperacyjność to swoiste lekarstwo na monopole, wiążą się one również z pewnymi wyzwaniami: przenoszone dane mogą zawierać wrażliwe informacje o użytkownikach, a interoperacyjność rodzi trudne pytania dotyczące bezpieczeństwa i kontroli, zwłaszcza gdy jest wymagana w przypadku szyfrowanych usług komunikacyjnych. W idealnym przypadku akt DMA powinien być wprowadzany w życie w sposób zapewniający lepszą ochronę prywatności i bezpieczeństwa użytkowników, nowe funkcje, nowe formy komunikacji oraz korzystniejsze warunki świadczenia usług.  

W nowym unijnym kodeksie uczciwości znajduje się wiele kolejnych nakazów i zakazów – na przykład zakaz faworyzowania przez platformy własnych produktów i usług kosztem konkurencji w wynikach wyszukiwania, indeksowaniu czy skanowaniu treści (co ma zapewnić użytkownikom realny wybór!), a także wiele innych środków. Wszystkie te i inne wymogi mają na celu zwiększenie uczciwości i konkurencyjności na rynkach cyfrowych, co stanowi godny pochwały cel.  Właściwie przygotowany akt DMA stwarza realną szansę na zmianę dla użytkowników technologii, jednocześnie będąc realnym zagrożeniem dla wielkich firm technologicznych aktualnie nadużywających swojej pozycji lub stosujących nieuczciwe praktyki rynkowe. Jednak w przypadku niewłaściwego wdrożenia może prowadzić do większej niepewności prawnej, ograniczenia wolności wypowiedzi, a nawet utrwalenia obecnego stanu rzeczy. Urzeczywistnienie obietnic dawanych przez akt DMA zależy teraz od Komisji Europejskiej. 

Interes publiczny 

Wraz z pełnym rozpoczęciem kadencji UE na lata 2024–2029 ważne będzie nie stracić z oczu szerszej perspektywy. Zasady uczciwości mogą być naprawdę uczciwe tylko wtedy, gdy opierają się na podejściu uwzględniającym interes publiczny – wzmacniając pozycję użytkowników, przedsiębiorstw i społeczeństwa jako całości oraz ułatwiając użytkownikom kontrolowanie technologii, na której polegają. I nie możemy na tym poprzestać: Unia Europejska musi dążyć do wspierania Internetu działającego w interesie publicznym oraz promowania zdecentralizowanych alternatyw i alternatyw typu „open source”. Konkurencja i innowacja to ściśle powiązane siły, co potwierdza niedawny rozwój Fediverse. Platformy takie jak Mastodon i Bluesky rozwijają się fantastycznie, wypełniając luki (i odpowiadając na frustracje) pozostawione przez korporacyjnych gigantów – oferując użytkownikom większą kontrolę nad własnym doświadczeniem i wzmacniając tym samym odporność otwartego internetu. UE powinna co do zasady wspierać alternatywy dla Big Techu oparte na kontroli użytkownika oraz wykorzystywać przemyślane przepisy do promowania interoperacyjności w usługach takich jak sieci społecznościowe. W idealnym świecie użytkownicy nie są już uwięzieni w dominujących platformach, a branża reklam technologicznych – odpowiedzialna za wszechobecną inwigilację i inne szkody – zostaje poddana kontroli. 

Nie chcemy, aby Unia Europejska utożsamiała uczciwość z protekcjonistyczną polityką przemysłową ani reagowała na napięcia geopolityczne działaniami, które mogłyby obrócić się przeciwko otwartości cyfrowej i uczciwym rynkom. Egzekwowanie aktu DMA oraz nowych unijnych przepisów dotyczących konkurencji i praw cyfrowych powinno przede wszystkim chronić prawa użytkowników, zapewniać rzeczywiste przestrzeganie prawa przez Big Tech – bez pobłażania celowym taktykom pozorowanego (nie)przestrzegania przepisów – oraz opierać się na zasadach praworządności, a nie na interwencjach z pobudek politycznych. Unia Europejska powinna unikać polityk mogących doprowadzić do rozproszonego Internetu. Jednocześnie musi konsekwentnie opowiadać się za neutralnością sieci. Powinna również stanowczo przeciwdziałać koncentracji władzy na kształtującym się rynku technologii AI, gdzie kontrola nad infrastrukturą i technologią znajduje się coraz częściej w rękach kilku dominujących graczy. 

EFF będzie to obserwować. I nadal będziemy walczyć o ocalenie Internetu w Europie, dbając o to, by zasady uczciwości na rynkach cyfrowych opierały się na wolnym wyborze, konkurencji i prawie do innowacji.